Książki te poświęcam tym wszystkim, którzy w tamtych latach nie pozwalali się zgnoić ani upodlić i bezinteresownie pomagali słabszym psychicznie i fizycznie. Zawodowym dowcipasom, znawcom honoru i humoru wojskowego oraz komandosom – żołnierzom jednorazowego użytku.
Obywatele, nie musicie wierzyć w każde słowo „Generała”, „pisarza wojskowego”, w każdą jego przygodę, w każde zdarzenie i czy tak było naprawdę? Opowieść ta ma akcenty autobiograficzne, ale tylko akcenty.
Opisane zdarzenia, sytuacje i historyjki były w Ludowym Wojsku Polskim na porządku dziennym, ale o nich w literaturze prawie nie ma śladu.
W prostych żołnierskich słowach postaram się opisać przebieg mojej zaszczytnej służby dla socjalistycznej Ojczyzny, mojej Ojczyzny. Razem z moim sztabem, moimi żołnierzami oraz jako podwładny odwaliliśmy kawał żołnierskiej roboty, nikomu niepotrzebnej roboty!
Pomysłodawca tej książki wprowadził zasadę pisania kursywą każdego nowego słowa wojskowego występującego pierwszy raz albo takiego, którego znaczenia młody lub nieznający zagadnienia wojskowości, czytelnik, nie będzie rozumiał (ewentualnie może być taka hipotetyczna możliwość). Szersze wyjaśnienie znaczenia można znaleźć w „Objaśnieniach” na końcu rozdziału albo w rozdziale zaczynającym się od magicznego słowa „Leksykon” (może nadużywanego?).
„Pisarz wojskowy” serdecznie przeprasza czytelnika, którego razi język kolokwialny czy zupacki. Czasami język literacki nie jest w stanie oddać atmosfery czy dobrze opisać humor sytuacyjny egzystujący „na” kompani czy w okopach na poligonie.